Najbliższe dni upłyną mi na przyswajaniu wiedzy z prawa patentowego tudzież prawa konkurencji tudzież z przedmiotu zwanego encyklopedią prawa. W najbliższy weekend mam 3 egzaminy na podyplomowych studiowaniach moich. Trzymać kciuki za mnie proszę!
Dostaliśmy ostatnio nietypowy, aczkolwiek jak dla mnie doskonały podarunek - pierwszej jakości wieprzowinka w postaci boczku, pięknego schabu i łopatki. Dziś postanowiłam upiec boczek. Inaczej niż zwykle po mamowemu, ale mamowy przepis też kiedyś dam bo to jedna z moich ukochanych swojskich wędlin ten boczek. Ten dzisiejszy może swobodnie robić za danie główne, na gorąco, z przepysznym sosem, jak i za wędlinę zapewne po wystygnięciu - jutro potwierdzę jak tylko dobrze wystygnie.
Składniki:
- 1kg boczku bez kości, ze skórą
- olej do smażenia
- 2-3 łyżki wody
- 2 średnie cebule
- 2 marchewki
- główka czosnku
- plaster sporego selera korzeniowego
- kilka gałązek tymianku świeżego
- 2 gałązki rozmarynu
- sól, pieprz
- 1 szklanka bulionu drobiowego
- łyżka masła
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzałam do 180C na grzałkę góra-dół.
Skórę boczku nacięłam w paski co około 1 cm. Natarłam go z obu stron grubo mielonym pieprzem i solą. Na rozgrzanej patelni smażyłam najpierw od strony ze skórą, później na drugiej, aż się ładnie przyrumienił.
Cebulę pokroiłam w ćwiartki, marchewkę w plasterki, czosnku nie obierałam, tylko obcięłam górę i dół ząbków, seler pokroiłam w grubą kostkę. Wszystkie warzywa wrzuciłam na brytfankę razem z ziołami. Odrobiną wody spłukałam do brytfanki smak ze smażenia boczku. Na tym wszystkim położyłam boczek skórą do góry i włożyłam go do rozgrzanego piekarnika na 1,5 godziny. Boczek musi być mięciutki, a skórka chrupiąca i rumiana. Trzeba do niego zaglądać w trakcie pieczenia, czasem dolewałam po 1 łyżce wody.
Upieczony boczek odłożyłam na deskę. Warzywa w brytfance zgniotłam tłuczkiem do ziemniaków, zalałam szklanką bulionu drobiowego i gotowałam jakieś 10 minut na malutkim gazie często mieszając. Po tym czasie przecedziłam sos przez sitko do rondelka i dodałam łyżkę masła i jeszcze chwilę gotowałam, mieszając rózgą. Sos od razu zgęstniał, zrobił się gładki i błyszczący.
Gdy boczek już odpoczął pokroiłam go w plastry i podałam polany sosem z białą bułeczką, w którą cudnie wsiąkał sos... przepycha!
Ja osobiście za boczkiem nie bardzo, ale synuś uwielbia.
OdpowiedzUsuńJa lubię :) To mój pierwszy pieczony "inaczej" ;) Świetna skórka wyszła!
OdpowiedzUsuńBede trzymac!
OdpowiedzUsuńA za taki podarunek tez bym sie nie pogniewala. Ja wprawdzie wielka fanka boczku nie jestem, ale Mezczyzna przepada i na pewno z checia by zjadl :)
Mmmmm...wyglada smakowicie...;-)
OdpowiedzUsuńA te kciuki mam dalej trzymac, czy te egzaminy przeszly juz do historii?:-)
Dziś zakończyłam sesję! Poszło dobrze, póki co połówka jednego egzaminu niesprawdzona, pozostałe oceny to 5 ;) Jest dobrze :D
OdpowiedzUsuńBoczek wyszedł pierwsza klasa. Przepis wypróbuję
OdpowiedzUsuń