Nie mam kompletnie nic wspólnego z Poznaniem, ani nie mam tam rodziny, ani nie byłam tam nawet (muszę kiedyś koniecznie nadrobić). Ale ostatnio chodziły i prześladowały mnie pyry z gzikiem. To ktoś w TV gotował, to na jakimś blogu gdzieś mignęło. Więc - co by już się nie męczyć - zrobiłam. Bez konkretnego przepisu - po swojemu. Szymon, czyli Pan-Nie-Lubię-Cebuli, wcinał jak szalony, jeszcze na drugi dzień pytał czy znów zrobimy "te pysniutkie ziemniaczki z tą pysniutką sałatką" (gzikiem znaczy). Nawet Zuzka wcinała, z surową cebulą, a co!
Składniki:
- pyry (ile kto zje)
- 250-300g twarogu
- 300g śmietany kwaśnej
- cebula
- koperek - porządna garść
- sól, pieprz do smaku
Wykonanie:
Ja upiekłam ziemniaki w kominku, owinięte - każdy jeden - w folię aluminiową, włożone w żar, były gotowe w 20 minut. W misce wymieszałam podrobiony twaróg ze śmietaną, cebulą pokrojoną w kostkę, posiekanym koperkiem, doprawiłam solą i pieprzem. I tyle. Pyszne żarcie, minimum wysiłku. Nawet małżonek, który nie przepada za twarogiem ze śmietaną stwierdził, że myślał, że będzie gorzej, a jest naprawdę dobrze. Wiwat pyry!
Aga, ja Cię podziwiam za "minimum wysiłku" :)
OdpowiedzUsuńI dzieci będziesz mieć zdrowsze skoro wcinają cebulę :)
Uwielbiam tę Poznańską potrawę. Pychota ;)
OdpowiedzUsuńDomka to naprawdę minimum :) Lovelykate - ja już też ;)
OdpowiedzUsuńW Poznaniu bywam często i kocham ich jedzenie, ale pyr z gzikiem jeszcze jakimś cudem nie próbowałam. Czas zakupić twaróg. ;)
OdpowiedzUsuńSue koniecznie!
OdpowiedzUsuńJa też zupełnie a poznańska, chociaż znam jedną osobę stamtąd.
OdpowiedzUsuńAga wszystkiego dobrego dla Was wszystkich w NOwym Roku. No i żeby wreszcie udało nam się jakoś spotkać.
Koniecznie się spotkać! Najlepszości!
OdpowiedzUsuńczosnek nie cebula i będą po bałkańsku :)
OdpowiedzUsuńA pomysł całkiem niezły :D Dodać jeszcze ogóraska, kilka modyfikacji i tzatziki jak ta lala ;)
OdpowiedzUsuń