Zaniedbuję bloga okrutnie. Tak to jest, że jak coś wypada to w hurcie. Nawet nie pamiętam kiedy chleb piekłam ostatni raz. Dlatego dziś szybki przepis, na szybki obiad, mało pracochłonny. Calzone z pieczarkami i papryką.
Składniki:
Ciasto:
- 500g mąki pszennej
- 25g drożdży świeżych
- 1 szklanka letniej wody
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1 łyżeczka cukru
- 1 szczypta soli
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
- Przecier pomidorowy
- 1 łyżka octu winnego
- 1 łyżeczka cukru
- szczypta soli
- po 1 łyżeczce suszonego oregano i bazylii
- 1/2 kg pieczarek usmażonych na oliwie, pociętych na plasterki
- 1 papryka czerwona surowa, pokrojona w kostkę
- 1 duża cebula pokrojona w piórka usmażona na złoto
- 2 ząbki czosnku - usmażone z cebulą
- sól, pieprz do smaku
- 20 dkg sera żółtego
Wykonanie:
Ciasto: drożdże rozpuścić w ciepłym mleku, dać im 1 łyżeczkę cukru i zostawić do ruszenia na jakieś 15 minut. Mąkę przesiać, dodać do niej spienione drożdże i resztę składników i połączyć. Wyrabiać, aż ciasto będzie gładkie i sprężyste. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na jakąś godzinę.
Sos: wszystkie składniki umieścić w rondlu i gotować, aż przecier odparuje i będzie miał konsystencję keczupu.
Nadzienie: połączyć wszystkie składniki przygotowane jak wcześniej napisałam.
Calzone: piekarnik rozgrzać do 250C. Wyrośnięte ciasto podzielić na części, zależy jakiej wielkości pierogi chcemy mieć. Mi wyszło 8. Z każdej utoczyć kulkę i rozwałkować ją na okrągły placek. Na środku placka pacnąć sos, wyłożyć nadzienie, brzeg posmarować roztrzepanym jajkiem i zamknąć pieroga. Można fikuśnie pozakładać brzegi. Pierogi posmarować jajkiem roztrzepanym i ułożyć na rozgrzanej blasze. Piec do rumianości, jakieś 8-10 minut.
Nadziać calzone można, czym tylko się chce i ma.
A cudny, kościany nóż ze zdjęć dostałam od mojej Szefowej, za co cześć jej i chwała, bo się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia.
Co za fantastyczna inspiracja! Przeciez w klimacie tych pierogow mozna calkiem niezle poszalec. Dziekujemy :)))
OdpowiedzUsuńMożna wręcz bez końca szaleć :) Smacznego :)
UsuńAle Ci wyszly piekne te calzone! I jakie fikusne brzegi im zakrecilas;)
OdpowiedzUsuńJeszcze cieple musza zabojczo smakowac...mmm...:)
Buziale!:*
Ty moje włoskie guru, dzięki za dobre słowo :)
Usuńjakie fajne!
OdpowiedzUsuńChyba jestem bardzo zmęczona, bo przeczytałam trochę w inny sposób tytuł wpisu i pomyślałam: jejku, dlaczego tak wulgarnie... :D
OdpowiedzUsuńA co do przepisu: zjadłabym. Ze trzy sztuki najlepiej ;-)
Ale bomba! Piękne!
OdpowiedzUsuńRaz w życiu piekłam pierogi. Chyba były o.k. ;) Ale na pewno nie takie piękne jak Twoje :)
Zobiłam wczoraj na obiad. Ciasto, sos i nadzienie bardzo przypadły mi do smaku. :-) Dzięki za smaczny przepis.
OdpowiedzUsuń