A u mnie jesiennie, czyli jabłka. Przywiozłam od mamy z sadu skrzynkę rubinów, raczej takie do jedzenia na surowo, ale do racuchów czy ciastek też się nadają. Sprawdziłam. Kilka dni temu tak mnie naleciało na racuchy drożdżowe, że kołtun by mi się chyba uwił jakbym nie zrobiła. Zuzia stwierdziła, że pyszne są te "pracuchy", a Szymon jadł je na każdy możliwy posiłek - obiad, podwieczorek, kolację i jeszcze na drugi dzień. Zazwyczaj wszelkiego rodzaju placki robię na oko. Ale jako, że drożdżowych racuchów nie robiłam już wieki, to zajrzałam po jakiś sprawdzony przepis i trafiło na Moje Wypieki. Tylko od razu podwoiłam proporcje, bo wiedziałam, że będą miały powodzenie.
Składniki:
- 1 kg mąki
- 10 dkg (kostka) świeżych drożdży
- 3 szklanki letniego mleka
- 2 jajka
- 4 łyżki cukru
- szczypta soli
- jabłka obrane i pokrojone na ok. 0,5 cm niewielkie plasterki
Wykonanie:
Mąkę i sól przesiać do miski i wymieszać. Zrobić pośrodku dołek, wkruszyć w niego drożdże, zasypać cukrem i zalać szklanką mleka. Odstawić na 15 minut, żeby drożdże zaczęły pracować. Po tym czasie dodać resztę mleka i 2 rozbełtane jajka. Dokładnie wymieszać. Odstawić na 1-1,5 godziny do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, powinno podwoić swoją objętość.
Po tym czasie dodać do ciasta jabłka i wymieszać. Na patelni rozgrzać olej. Łyżkę do nabierania ciasta warto przed każdym nabraniem zanurzyć w szklance z gorącą wodą - ciasto nie będzie się kleić do łyżki. Kłaść na patelni placuszki i smażyć na złoto z obu stron na średnim ogniu, tak żeby zdążyły się upiec w środku i nie spalić na zewnątrz. Posypać cukrem pudrem i można wcinać. Na drugi dzień można wrzucić racuchy na chwilkę do mikrofali, żeby je odświeżyć.
Pracuchy! Nazwa jest genialna :D:D
OdpowiedzUsuńMoje dzieci już tak mają :D Szymon an przetwory mówił "potwory" :)
UsuńNie no z tego kołtuna to się uśmiałam, takiego porównania to ja nie znałam:) ... a racuchy drożdżowe uwielbiamy:) buziaki
OdpowiedzUsuńHehe, u nas się zawsze mówiło, że jak się czegoś bardzo chce i się nie dostanie to się kołtun zrobi. A wtedy tragedia, bo kołtuna obciąć nie można, bo przesądów moc na kołtuny. Podobno jak byłam mała i mi się uwił (musić czegoś mi odmówili) to babcia kołtuna obciąć nie dała, bo bym oślepła :D Uwielbiam takie zabobonne bajania :)
Usuń